28. Cierpienie jest łaską Miłosierdzia

Obecnie -patrząc z perspektywy czasu na to, co przeżyłam- jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu za mój upadek na śliskim chodniku owego pamiętnego styczniowego wieczora 2011 roku. Dziękuję Bogu za wszystkie straszne cierpienia fizyczne i duchowe, których doświadczyłam. Wiem, że to było potrzebne dla dobra mojej duszy. Czas choroby był wyjątkowym etapem mojego życia, ponieważ bardzo zbliżył mnie do Boga, w którym szukałam pomocy i ratunku. Cierpienie jeszcze bardziej otworzyło mnie na Boga i pomogło wznieść się do Niego. Cierpienie „kazało” mi trzymać się Boga. Można powiedzieć, że Pan przemówił do mnie przez strach, opuszczenie oraz bliskość i grozę śmierci. Dzięki temu spojrzałam na moje życie w nowym świetle. Kiedy uświadomiłam sobie, że w każdej chwili mogę umrzeć, pojawiło się ogromne pragnienie zbawienia i bycia z Bogiem. Wtedy Pan Bóg postawił mnie w prawdzie, i w świetle Ducha Świętego zobaczyłam mój grzech i potrzebę duchowej przemiany. Uświadomiłam sobie, że na nowo potrzebuję nawrócenia i oczyszczenia. Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo ważne i konieczne jest wyrzeczenie się wszelkiego zła i wyrzucenie go z mojego życia. Dlatego okres choroby to czas wyrzekania się wszystkiego, co przeszkadzało mi w drodze do zjednoczenia z Bogiem.

Doświadczyłam, że cierpienie ma moc oczyszczającą, która kruszy serce i wyzwala je od złych skłonności. Cierpienie pomaga zawrócić ze złej drogi, leczy z egoizmu i obojętności. Mam nadzieję, że dzięki cierpieniu stałam się mniejszym egoistą niż byłam przedtem. Poza tym cierpienie pomogło mi odwrócić się od przyziemnych pragnień i sprawiło, że rzeczy „światowe” stały się nieważne, nieistotne lub zeszły na dalszy plan. Nie jestem już tym samym człowiekiem, którym byłam przed wypadkiem.

Cierpienie zmusiło mnie do „zatrzymania się” i zastanowienia nad sensem mojego życia: po co żyję? dokąd zmierzam? czy idę właściwą drogą? Cierpienie otworzyło mnie na to, co najistotniejsze w moim życiu. Pomogło mi odkryć sens życia na tym świecie.

Moje własne cierpienie otworzyło mnie na cierpienia innych ludzi- chorych, samotnych, opuszczonych, bezradnych, załamanych, pogrążonych w rozpaczy… Jak już wcześniej pisałam, dzięki cierpieniu uświadomiłam sobie, jak ciężkie chwile przeżywają ludzie konający, a szczególnie ci, którzy umierają w samotności i opuszczeniu. To skłoniło mnie do codziennej modlitwy za konających i ofiarowywania mojego cierpienia w ich intencji.

Przez cierpienie uczyłam się pokory. Dzięki chorobie i cierpieniu przekonałam się, kim naprawdę jestem. A jestem słabością i sama z siebie nic nie mogę. Moją siłę czerpię jedynie z Boga. On jest dawcą wszystkiego, co potrzebuję do życia. Wszystko zawdzięczam Bogu.

Pan Bóg w Jezusie Chrystusie jest moją pomocą i wsparciem. Żyję i funkcjonuję jedynie dzięki pomocy i wsparciu dobrego Boga, który cały czas pamięta o mnie, stale troszczy się o mnie i zaspokaja wszystkie moje potrzeby. On umacnia mnie duchowo, daje nadzieję i obdarza pokojem serca. Każdego dnia doświadczam nieskończonego Miłosierdzia Bożego!