33. Rekolekcje i uzdrowienie fizyczne

Pod koniec maja 2018r. przypadkowo natknęłam się w Internecie na informację o rekolekcjach prowadzonych przez o. Jamesa Manjackala, które miały się odbyć w Warszawie w dniach 1-3 czerwca. Miały to być rekolekcje połączone z modlitwą o uzdrowienie. Początkowo nie miałam zamiaru w nich uczestniczyć, ponieważ zżyłam się z moim cierpieniem, pogodziłam się z chorobą i niepełnosprawnością. Poza tym wszystkie moje cierpienia ofiarowywałam Jezusowi w różnych intencjach. Wiedziałam, że cierpienie ma moc zbawczą. Przekonałam się, że cierpieć z Jezusem to wielki skarb. Nie prosiłam więc Chrystusa o uzdrowienie fizyczne, ale o czystość serca i moje całkowite nawrócenie. Poza tym rekolekcje miały trwać od rana do samego wieczora, a ja obawiałam się, że nie wytrwam. Bowiem w trakcie każdego dnia musiałam kłaść się na dłuższy czas z powodu kręgosłupa i zawrotów głowy, żeby potem mieć siłę do wykonania obowiązków. Oprócz tego rekolekcje miały odbyć się w odległej dzielnicy, dokąd musiałabym dojechać taksówką. Dlatego nie zamierzałam jechać na rekolekcje z o. Jamesem.

Jednakże myśl, aby się zapisać nie opuszczała mnie i stawała się coraz bardziej natrętna. Zastanawiałam się tylko, jaki ma być cel mojego uczestnictwa w rekolekcjach, skoro nie pragnę uzdrowienia. W końcu doszłam do wniosku, że Pan Bóg chyba chce, abym poświęciła ten czas na Jego uwielbienie i napełnienie się Duchem Świętym. Tak więc nieomal w ostatniej chwili zapisałam się na rekolekcje.

Pod koniec pierwszego dnia rekolekcji miała miejsce wieczorna modlitwa o uzdrowienie. Ojciec James głośno modlił się w intencji wszystkich uczestników. W trakcie modlitwy o. James wymieniał imiona osób, do których Jezus Chrystus przychodził z łaską uzdrowienia. M.in. powiedział : „Bogumiła, jesteś uzdrowiona”. Jednak te słowa jakoś do mnie nie docierały. Myślałam, że jest pewnie jeszcze jakaś inna Bogumiła na tych rekolekcjach.

Kiedy wróciłam do domu około godziny 22:00, byłam bardzo szczęśliwa i przepełniona radością. Uświadomiłam sobie, że cały dzień wytrwałam bez konieczności leżenia 1-2 godziny, co zwykle robiłam każdego dnia. Po powrocie musiałam jeszcze wyjść z mieszkania. Czułam się dość dobrze fizycznie, więc kiedy przed wyjściem przyszło natchnienie, aby nie brać ze sobą kijka do nordic walking, tak też uczyniłam i zostawiłam go w mieszkaniu. Wyszłam i wróciłam samodzielnie!

Następnego dnia rano spieszyłam się, aby zdążyć na rekolekcje. Kiedy już jechałam taksówką, uświadomiłam sobie, że nie wzięłam ze sobą kija. Pomyślałam, że pewnie zostawiłam go rano w sklepie robiąc zakupy w pośpiechu. Kiedy zaczęło się nabożeństwo, poczułam się niezbyt dobrze, miałam mroczki przed oczami i kręciło mi się w głowie. Mimo to chodziłam samodzielnie bez kija. W przerwie poszłam do miejsca, gdzie był wystawiony Najświętszy Sakrament. Klęknęłam, ale ponieważ bardzo źle się czułam, położyłam się na podłodze przed Jezusem Eucharystycznym. Leżałam tak przez dłuższy czas w milczeniu. Kiedy kończyła się przerwa, wstałam i … poczułam się całkiem zdrowa. Mogłam normalnie, samodzielnie chodzić i nie miałam już poprzednich dolegliwości. Do końca dnia nic mnie nie bolało. Mogłam wytrwać na wszystkich katechezach i Mszy Świętej.

W czasie wieczornej modlitwy o uzdrowienie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego wieczora. Wśród wielu imion wymienionych przez o. Jamesa było również i moje. Tak jak poprzedniego wieczora usłyszałam słowa: „Bogumiła, jesteś uzdrowiona”.

W trzecim, ostatnim dniu rekolekcji o. James zaprosił osoby, które doświadczyły łaski Bożej, aby dały świadectwo. I ja również poczułam się do tego wezwana i opowiedziałam wszystkim, co Pan mi uczynił!

Od opisanych powyżej wydarzeń upłynęło już sporo czasu. Czuję się zdrowa. Nie cierpię na wcześniejsze dolegliwości. Nie mam zawrotów głowy, całkowicie ustąpiły problemy z kręgosłupem. Mogę samodzielnie chodzić. Chodzę coraz więcej i pokonuję coraz dłuższe dystanse. Pan Bóg kieruje moimi krokami i daje mi siłę, aby załatwiać różne sprawy. Nie proszę już innych ludzi o pomoc w zrobieniu zakupów, opłaceniu rachunków itp. Pan Bóg wyprowadził mnie z „więzienia” mojego mieszkania. Pozwala mi cieszyć się zdrowiem i życiem. Sprawia, że czynię rzeczy, które jeszcze jakiś czas temu wydawały mi się nie do pomyślenia. Dobry Bóg wylewa na mnie wielkie łaski, i to łaskę po łasce. Każdy dzień jest pełen małych i dużych cudów. Czuję się tak, jakbym narodziła się na nowo.

Kiedy rozważam moją historię, mam świadomość, że nie jestem godna tego, co Pan Bóg mi uczynił. Często zadaję sobie pytanie: „Dlaczego Jezus Chrystus zwrócił mi zdrowie?” Wówczas odpowiedź nasuwa się sama: Jezus Chrystus uczynił to przez wzgląd na Jego nieskończone Miłosierdzie, ponieważ jest bardzo dobry i miłosierny! Dlatego pragnę powtórzyć za świętą siostrą Faustyną:

„Z źródła miłosierdzia Twego, o Panie,
Płynie wszelkie szczęście i życie;
A więc wszystkie stworzenia i twory
Wyśpiewajcie pieśń miłosierdziu w zachwycie.” (Dz. 522)