17. Siedem dni

Jak już wspomniałam w poprzedniej historii, pod koniec sierpnia otrzymałam ostateczne wezwanie do zapłaty od jednego z moich wierzycieli. Zostałam w nim poinformowana, że jeżeli w ciągu siedmiu dni nie spłacę długu, to wówczas sprawa zostanie skierowana na drogę sądową.

Kiedy na początku września pojawiła się możliwość zorganizowania płatnych kursów języka angielskiego i niemieckiego, wraz z nią przyszła również nadzieja na wyjście z trudnej sytuacji. Aby rozpocząć działalność edukacyjną, musiałam pilnie założyć firmę. Niestety w tym czasie wszystkie urzędowe formalności związane z założeniem działalności gospodarczej trwały około 3 tygodni. A więc z ludzkiego punktu widzenia było dla mnie niemożliwe zebranie potrzebnej kwoty pieniędzy w ciągu siedmiu dni.

Wtedy Pan Bóg pokazał mi, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Jego możliwości i środki nigdy się nie wyczerpują. On jest zawsze gotowy do pomocy i przychodzi zawsze na ratunek, chociaż bardzo często w ostatniej chwili. W moim przypadku było tak samo. Kiedy znalazłam się całkiem na krawędzi, On przyszedł mi z pomocą.

Już 3 września moja firma została wpisana do rejestru ewidencji działalności gospodarczej w urzędzie gminy w mojej rodzinnej miejscowości. Nie miałam pieniędzy, więc mama pożyczyła od sąsiadki 60 zł, aby zapłacić za rejestrację i wydanie odpowiedniego zaświadczenia o wpisie do rejestru.

W piątek, 7 września pojechałam do Lublina, aby w Urzędzie Statystycznym właściwym dla mojego miejsca zameldowania uzyskać numer statystyczny (regon). Niestety, kiedy po 13.00 dotarłam do urzędu okazało się, że jest duży problem, ponieważ od około dziesięciu minut ma miejsce awaria systemu informatycznego i, niestety nie mogę załatwić regonu od ręki. Po mojej rozmowie z naczelnikiem wydziału obiecano, że dokument z numerem statystycznym otrzymam faxem zaraz po weekendzie, a więc w poniedziałek rano, a oryginał – pocztą za kilka dni. Było to dla mnie jak cudowne zrządzenie Opatrzności, ponieważ – jak powiedziały mi potem urzędniczki – czegoś takiego nie praktykuje się w tym urzędzie.

Po otrzymaniu faxu z regonem, w poniedziałek 10 września załatwiłam pozostałe sprawy – konto w banku, formalności w urzędzie skarbowym i pieczątkę.

W taki sposób doszło do założenia mojej firmy. Wszystko zostało załatwione w tempie błyskawicznym, zaś wszelkie drobne lub większe przeszkody były przezwyciężone. Urzędnicy, których wówczas spotkałam na mojej drodze byli niezmiernie życzliwi, otwarci, gotowi do pomocy i bardzo szybko załatwili wszystkie potrzebne formalności. A więc zamiast 3 tygodni potrzebowałam tylko siedem dni, aby założyć firmę. Wszystko odbyło jak we śnie- już siódmego dnia wystawiałam rachunki i zarobiłam pierwsze pieniądze. Dzięki temu jeszcze siódmego dnia mogłam spłacić mój dług wierzycielowi i w ten sposób uniknęłam sprawy sądowej.

Do dziś postrzegam wszystko, co wówczas miało miejsce, jako cudowne zrządzenie Opatrzności, dziejące się bezpośrednio na moich oczach. Nie mam wątpliwości, że w ten sposób Pan Bóg udzielił mi pomocy w stosownym czasie.