18. Pożyczka

Pomoc z Nieba przychodzi zawsze,
choćby w ostatniej chwili,
bo Ty jesteś niezawodny, Dobry Boże!

Zanim straciłam pracę w banku, zaciągnęłam pożyczkę z funduszu świadczeń socjalnych dla pracowników, jako uzupełnienie kwoty na zakup nowego mieszkania. Zgodnie z umową, miałam ją zwrócić do 31 sierpnia 2003 roku. Nie byłam jednak w stanie wywiązać się z tego zobowiązania w terminie. W sierpniu skierowałam pismo do mojego byłego pracodawcy, prosząc o przesunięcie daty płatności na 31 grudnia 2003 roku. Otrzymałam pozytywną odpowiedź, ale powiadomiono mnie, że zaproponowany przez mnie termin jest terminem ostatecznym.

W październiku wpłaciłam mniej więcej połowę należnej kwoty. Jednak w dalszym ciągu brakowało mi pokaźnej sumy. W międzyczasie poważnie zachorowałam i nie byłam w stanie rozwijać działalności gospodarczej. Kiedy przyszedł listopad, wiedziałam już, że sama nie jestem w stanie zebrać brakującej kwoty i tak naprawdę tylko cud może mnie uratować.

Wówczas zawierzyłam wszystko Panu Jezusowi i Jego Miłosierdziu. Prosiłam o wstawiennictwo Matkę Bożą Nieustającej Pomocy, świętego Judę Tadeusza, patrona spraw trudnych i beznadziejnych, oraz świętego Antoniego.

Zaczął się grudzień, zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a ja nie miałam jeszcze potrzebnej kwoty. Tuż przed świętami kończyły się wprawdzie kursy językowe, ale nowy semestr zaczynał się dopiero po Nowym Roku. Mniej więcej półtora tygodnia przed świętami przyszła mi do głowy myśl, aby powiedzieć uczestnikom, że przyjmuję od chętnych wcześniejsze wpłaty za kolejny semestr.

Postanowiłam jedynie im o tym wspomnieć i zostawić resztę Panu Bogu. Było przecież oczywiste, że nikt nie musi dokonywać wpłat na trzy tygodnie przed rozpoczęciem nowego semestru. Powiedziałam więc do Pana:

–Panie Jezu, oddaję się Twemu Miłosierdziu. Ty masz możność poruszyć serca tych osób, aby –jeśli jest taka Twoja wola- dokonali wcześniejszej wpłaty i, abym mogła spłacić należność.

Niesamowite było to, co wydarzyło się w tygodniu poprzedzającym święta. Wystarczająca liczba uczniów uregulowała płatności za kurs i w ten sposób uzbierała się duża kwota. Brakowało mi jeszcze niespełna jednej trzeciej należności.

W tym czasie otrzymałam informację z zakładu ubezpieczeń w mojej rodzinnej miejscowości, że mam do odebrania należne odszkodowanie. Nie wiedziałam tylko, w jakiej wysokości. W drodze do domu na święta, wstąpiłam do zakładu ubezpieczeń, aby podjąć ową kwotę. Ku mojej radości, pieniędzy było w sam raz tyle, ile brakowało mi do całkowitej spłaty pożyczki. Jeszcze tego dnia wpłaciłam na konto wierzyciela pozostałą część należności. Uregulowałam ją 22 grudnia, czyli przed wymaganym terminem!